Koniec. Naprawdę nie mogę w to uwierzyć. Z początku
wydawało mi się, że będzie łatwo, ale miałam momenty, kiedy wątpiłam,
czy uda mi się to napisać. Teraz myślę, że mogłam całość wydłużyć,
bo mam jeszcze kilka pomysłów, mogłam coś pociągnąć, dodać nowe wątki.
Ale główny sens całej historii jest zachowany. Napisałam, co chciałam. To zdecydowanie moja najlepsza praca i jestem z niej dumna.
Jeśli czytacie jeszcze coś mojego, to mogliście zauważyć, że mam tendencję do krzywdzenia głównego bohatera tylko po to, by ostatecznie jakoś mu te krzywdy wynagrodzić. W ogóle opowiadania z ery "po Friendship" (Friendahip, Sunbeam, Last Rites) oparte są na idei małego miasteczka.
Pomyślałam, że na koniec napiszę Wam kilka ciekawostek.
Last Rites opiera się na trzech filarach:
- Faithless - motyw ateizmu, ale i poszukiwania Boga,
- Last Rites - motyw nawrócenia,
- Crown of thorns - motyw miłości.
Tak to sobie zaplanowałam. Właśnie te piosenki mnie inspirowały. Warto też wspomnieć o cytacie przewodnim: "Czasami dobrzy ludzie są pokryci tatuażami, a najgorsi są co niedzielę w kościele". Składam więc ogromne podziękowania Black Veil Brides za poruszenie mojej artystycznej duszy. Dziękuję kontom Racjonalizm oraz Polskie zdania za dostarczanie inspirujących cytatów, które wykorzystywałam w momentach kryzysu twórczego lub gdy po prostu chciałam, żeby jakiś fragment pięknie wybrzmiewał. Dziękuję Wam, moi kochani czytelnicy, za gwiazdki, cudowne komentarze i za wyrozumiałość, kiedy nie było mnie przez miesiące. Dziękuję, że czytaliście, a szczególnie dziękuję za to, że tak dobrze odebraliście rozdział 14.
Pierwszy napisany fragment to Wstęp. Najlepsze jest to, że nie wiedziałam, co piszę, sądziłam, że one shota. Mniej więcej do 13 rozdziału nie wiedziałam, czy Wstęp jest początkiem, końcem, czy w ogóle nie ma związku z historią i nie będę o nim wspominać.
Pierwszą zaplanowaną ze szczegółami sceną jest ta, w której Andy zrywa z Juliet, a następna planowana to oczywiście scena pocałunku, bo ja zawsze planuję od końca. Dopiero potem wyobrażałam sobie kolejne sceny, a wszystko pisałam chronologicznie.
Rozdział 17 w swoich notatkach nazwałam Goodbye Agony i tytułową agonię jak najbardziej możecie utożsamiać z Simms. Czy pojechałam po niej? Oczywiście. Ale miejcie świadomość, że taki był zamysł. Mogłam nazwać tę kobietę inaczej i wymyślić inne powody, dla których Andy nie powinien z nią być. Ale co by to zmieniło? Podejrzewam, że większość i tak myślałaby właśnie o niej. Simms była pod ręką. Z imieniem, wyglądem i charakterkiem.
Last Rites opiera się na trzech filarach:
- Faithless - motyw ateizmu, ale i poszukiwania Boga,
- Last Rites - motyw nawrócenia,
- Crown of thorns - motyw miłości.
Tak to sobie zaplanowałam. Właśnie te piosenki mnie inspirowały. Warto też wspomnieć o cytacie przewodnim: "Czasami dobrzy ludzie są pokryci tatuażami, a najgorsi są co niedzielę w kościele". Składam więc ogromne podziękowania Black Veil Brides za poruszenie mojej artystycznej duszy. Dziękuję kontom Racjonalizm oraz Polskie zdania za dostarczanie inspirujących cytatów, które wykorzystywałam w momentach kryzysu twórczego lub gdy po prostu chciałam, żeby jakiś fragment pięknie wybrzmiewał. Dziękuję Wam, moi kochani czytelnicy, za gwiazdki, cudowne komentarze i za wyrozumiałość, kiedy nie było mnie przez miesiące. Dziękuję, że czytaliście, a szczególnie dziękuję za to, że tak dobrze odebraliście rozdział 14.
Pierwszy napisany fragment to Wstęp. Najlepsze jest to, że nie wiedziałam, co piszę, sądziłam, że one shota. Mniej więcej do 13 rozdziału nie wiedziałam, czy Wstęp jest początkiem, końcem, czy w ogóle nie ma związku z historią i nie będę o nim wspominać.
Pierwszą zaplanowaną ze szczegółami sceną jest ta, w której Andy zrywa z Juliet, a następna planowana to oczywiście scena pocałunku, bo ja zawsze planuję od końca. Dopiero potem wyobrażałam sobie kolejne sceny, a wszystko pisałam chronologicznie.
Rozdział 17 w swoich notatkach nazwałam Goodbye Agony i tytułową agonię jak najbardziej możecie utożsamiać z Simms. Czy pojechałam po niej? Oczywiście. Ale miejcie świadomość, że taki był zamysł. Mogłam nazwać tę kobietę inaczej i wymyślić inne powody, dla których Andy nie powinien z nią być. Ale co by to zmieniło? Podejrzewam, że większość i tak myślałaby właśnie o niej. Simms była pod ręką. Z imieniem, wyglądem i charakterkiem.
W
Last Rites pojawiają się nawiązania do Pieśni Lodu i Ognia George'a R. R. Martina, np. niemal
białe włosy Celeste jak u Daenerys Targaryen, książki w jej pokoju,
"moje słońce i gwiazdy", "księżycowa dziewczyna", która zastąpiła
"księżyc mojego życia" i oczywiście cytowane wprost słowa przepowiedni
dla Cersei. Nie planowałam tego. To wyszło jakoś naturalnie.
Pani Blanche otrzymała imię po mojej chrześniaczce, która jest dla mnie niezwykle ważna.
Pewien człowiek, który pojawia się w rozdziale 14, istnieje naprawdę. Jego imię nie padło w opowiadaniu, ponieważ pokrywa się z imieniem jednego z bohaterów, a sumienie nie pozwalało mi go zmienić.
Pani Blanche otrzymała imię po mojej chrześniaczce, która jest dla mnie niezwykle ważna.
Pewien człowiek, który pojawia się w rozdziale 14, istnieje naprawdę. Jego imię nie padło w opowiadaniu, ponieważ pokrywa się z imieniem jednego z bohaterów, a sumienie nie pozwalało mi go zmienić.
Zakończenie pozostawiam otwarte, ponieważ obawiam się, że nie wytrzymam bez pisania i być może będę chciała wrócić. Koniecznie dajcie znać, czy chcielibyście kontynuację, bo być może w pełni zadowala Was takie zakończenie tej historii.
Czy to ten moment, kiedy się żegnam? O Boże, nie. Nie chcę. To jest takie dziwne. Bardzo się do Was przywiązałam. Postaram się czytać i komentować Wasze opowiadania, żeby nie tracić kontaktu, ale 3 klasa wysysa ze mnie energię życiową, więc nie wiem, jak to będzie. Kocham Was.
Na zawsze Wasza,
Erato