Informacja!

Tytuł: Last Rites
Autor: Erato
Rozdziały: 19

Zabraniam kopiowania czegokolwiek bez mojej zgody!

sobota, 19 sierpnia 2017

Rozdział 12



Potarł o siebie dłonie i wziął głęboki oddech. Przecież nie miał się czegoś bać. A jednak z jakiegoś powodu się stresował. Bał się, że Celeste wcale nie będzie zainteresowana. W końcu to co innego iść ze swoim chłopakiem, z kimś, do kogo coś się czuje, a inaczej iść z prawie nieznajomym. Na dodatek nie był pewien, czy ma dobre wspomnienia z tym wydarzeniem. W pewnym sensie na pewno tak, lecz z drugiej strony później zerwali. To mogło być wspomnienie z czasów, kiedy była szczęśliwa, a on chciał namieszać w jej wspomnieniach. Właściwie robił to w dobrej wierze. Chciał jej sprawić przyjemność, by podziękować za wszystko, co dla niego zrobiła.
     Robił o wiele bardziej stresujące rzeczy. Wychodził na scenę i śpiewał, kiedy patrzyły na niego tysiące oczu, skoczył z balkoniku i pogruchotał sobie żebra, a mimo to chciał kontynuować koncert, stał na motorze i jechał bez trzymanki. Czym więc było dla niego zapytanie Celeste, czy z nim pójdzie?
     Ponownie wziął głęboki oddech. Wyszedł do ogrodu, gdzie dziewczyna grabiła liście. Wcześniej nie zwracał na to uwagi. Większość czasu i tak spędzali w pensjonacie, a kiedy gdzieś wychodzili, to nie ubierali się jakoś nadzwyczaj ciepło. Pogoda jednak się zmieniała. Klimat w Montanie był zupełnie inny od kalifornijskiego, do którego przywykli. Tu słońce z dnia na dzień grzało coraz słabiej, liście zmieniały barwy i opadały, wiał silniejszy wiatr. Jesień usprawiedliwia depresję, jesienią nie trzeba być młodym, zdrowym, aktywnym jak latem, jesienią można sobie popłakać. Jesień to pora ludzi samotnych. Co za paradoks. Podczas gdy powinien wpaść w melancholijny stan charakterystyczny dla artystów, gdy powinien chodzić smutny i ospały, czuł się szczęśliwy. Był bardziej aktywny niż latem, czuł się młodym chłopakiem, przed którym jeszcze jest całe życie i nie musi już decydować o tym, z kim je spędzi. Lecz najważniejsze było to, że nie czuł się samotny. Nie tylko ze względu na przyjaciół, którzy z nim byli, bo i wśród przyjaciół człowiek może czuć się samotny. Nie czuł się samotny dzięki tej drobnej blondynce, która sprawiała, że się uśmiechał.
     - Mogę? – zapytał, wyciągając rękę w stronę grabi. Podała mu je z uśmiechem. – Mam wrażenie, że wątpisz w moje ogrodnicze umiejętności – mówił, zgarniając liście na jeden stosik. – Jestem z Ohio. Jest tam trochę cieplej, ale i tak mamy jesień. Nie jestem totalnym żółtodziobem, jeśli chodzi o prace domowe. – Zaśmiał się.
     - Och, no proszę, czyli jesteś ideałem – stwierdziła ze śmiechem.
     - Tego nie powiedziałem. Czemu tak uważasz?
     - Ja tak nie uważam. Pomyślałam tylko, że większość dziewczyn byłaby zachwycona, gdyby się dowiedziała, że jesteś złotą rączką, na dodatek jesteś sławny i bogaty.
      - Zapomniałaś o najważniejszym – zwrócił jej uwagę. – Jestem przystojny.
     - No tak, egocentryczny dupek. Już wszystkie są twoje. – Przewróciła oczami, ale wybuchła śmiechem.
      - Czyli ty nie uważasz, że jestem ideałem? – drążył temat. – Więc? Jakie mam wady?
      - Palisz jak smok – wypaliła. – Nawet kiedy myślisz, że nikt nie widzi, ja wiem, że palisz. To czuć, choćbyś wylał na siebie całą butelkę perfum.
     Przerwał wykonywaną czynność, oparł się na grabiach i spojrzał na nią oskarżycielskim wzrokiem.
     - Ty też palisz. Albo paliłaś. – Zauważył, jak przez jej twarz przemknęło zdziwienie. – Zdradził cię głos, kiedy śpiewałaś.
      Przez chwilę milczała, nie wiedząc, jak zwycięsko wyjść z tej sytuacji. W końcu się poddała.
     - Fakt, paliłam kiedyś. – Wzruszyła ramionami. – Ale nie tak dużo jak ty!
      - Wygrałem. – Uśmiechnął się zwycięsko i wrócił do grabienia. – Jeszcze coś na mnie masz?
     - Mam wiele, ale to się tyczy twojego charakteru, dlatego nie będziemy o tym rozmawiać. CC i tak podobno dał ci niezły wykład. Nie widzę potrzeby bardziej cię ranić. Pobyt w Sunbeam ma być dla ciebie miłym wspomnieniem.
     - CC ci powiedział? – zainteresował się. Dlaczego przyjaciel miałby zdradzać komukolwiek ich prywatną rozmowę?
      - Bał się, że przesadził i będziesz na niego zły. Nie powiedział, o czym dokładnie rozmawialiście. Wiem tylko, że powiedział to, co go dręczyło.
      - Rozumiem. – Pokiwał głową. – Wiem, że nie jestem ideałem. Nigdy się za niego nie uważałem. Ale jesteś pierwszą osobą, która szczerze powiedziała, że ma coś do zarzucenia mojemu charakterowi. Zwykle słyszę, że lepiej mi z makijażem, kolczykami, z długimi włosami… Za chwilę, że jednak bez makijażu… Ludzie patrzą tylko na mój wygląd i na jego podstawie mnie oceniają. Dlaczego jesteś inna? – Spojrzał na nią, jakby chciał przeniknąć jej umysł błękitem swych oczu.
      - Może dlatego, że zostałam tak wychowana? – zastanawiała się. – A może dlatego, że osiągnęłam wewnętrzny spokój i harmonię? Może dlatego, że moja wiara mówi o potępianiu czynów, a nie ludzi?
      Teraz to ona patrzyła na niego, czekając na jakąś reakcję z jego strony. On jednak odwrócił wzrok, jakby zawstydzony tym, że nie mógł jej przyznać racji. Dla niego Bóg nie istniał, a dla niej tak. Z drugiej strony wciąż czuł, że to jednak on może się mylić. Całe jego życie było poszukiwaniem Boga. Szukał go mniej lub bardziej świadomie. CC powiedział, że Sunbeam to miejsce, o którym Bóg nie zapomniał, a na dodatek zdaje się, że mieszkał tu prawdziwy anioł. Dlaczego więc nie mógł przyznać, że pragnie obecności Boga w swoim życiu? Czy faktycznie wiara w jakiś sposób by go blokowała? Podniósł wzrok na dziewczynę i lekko pokręcił głową.
      Nie była pospolita, oczywista i jednoznaczna. Była szczelnie odziania tysiącem niedopowiedzeń, osnuta niejedną tajemnicą, dotknięta niezadanym pytaniem i brakującą odpowiedzią. Czasami była senna, a czasami żywiołowa. Kusiła, zatracała każdego czującego, odzierała ze skóry, rozdrapywała rany, by po chwili słodko je zabliźnić. Była ukrwiona, tętniła, pulsowała życiem. Była snem i rzeczywistością jednocześnie.
     - Celeste, czy zechcesz towarzyszyć mi na balu u Marii Antoniny?
     Wyciągnął z tylnej kieszeni dżinsów biały kartonik, na którym widniały ich imiona zapisane pięknym stylem, i podał go oniemiałej dziewczynie. Teraz już nie zależało mu tylko na tym, by sprawić jej przyjemność. Po prostu chciał z nią być. Być blisko niej, patrzeć na nią cały wieczór, tańczyć z nią. Jednocześnie śnić i wiedzieć, że to wszystko jest naprawdę.
____________________
W lesie nie było zasięgu. Znalazł go dopiero po dotarciu do miasteczka. Kolorowe parasole zachęcały, by usiadł w ich cieniu i napił się dobrej kawy, co też zrobił. Czekając na zamówienie, wybrał numer Inny. Odebrała po kilku sygnałach.
     - Zaczynałam się martwić – wyznała smutnym głosem.
     - Ostatnio jesteśmy trochę zabiegani.
     - Czyli dobrze się bawicie? – zapytała. W jej głosie było coś dziwnego. Była smutna, co zdarzało się bardzo rzadko. Zwykle była radosna i żywa.
     - Inna, co się dzieje?
     - Po prostu tęsknię. – Westchnęła. – Sądziłam, że nie będzie mi przeszkadzać twój wyjazd, ale się pomyliłam. Chciałabym teraz gdzieś z tobą pójść, zjeść razem śniadanie, a potem pojechać na plażę i pospacerować.
     - Pomyśl jednak, jak będzie, kiedy wrócę. – Starał się ją pocieszyć. – Czasami taka rozłąka wychodzi na dobre.
     - Kiedy wrócisz, będziemy nadrabiać cały miesiąc! – Wreszcie zaczęła się śmiać. – Nie odpuszczę ci. Codziennie będziemy chodzić do kina albo na koncerty i będziemy odwiedzać nasze ulubione restauracje.
     - Co tylko zechcesz, skarbie. – Uśmiechnął się, wyobrażając sobie jej rozpromienioną twarz. – Dziękuję.
      - Za co? – Zdziwiła się dziewczyna.
     - Och, to nie było do ciebie – zaśmiał się. – Jestem w kawiarni i właśnie dostałem kawę. Opowiedz mi, co porabiasz całymi dniami – poprosił.
      - Niewiele. W sumie jest jeden plus twojej nieobecności – zauważyła. – Żeby zająć myśli, częściej chodzę na siłownię albo basen. Byłam też na kilku imprezach. Ale nie takich w klubach – dodała pospiesznie. – Wiesz, takie nieszkodliwe spotkania z najbliższymi znajomymi.
      - Nie musisz się tłumaczyć – przerwał jej. – Przecież ci ufam, Inna. Już sam fakt, że się do tego przyznajesz… Ja też się muszę przyznać.
      Opowiedział jej o imprezie u znajomego Celeste, o zachowaniu Andy’ego, o motorach i o Kal. Słuchała w milczeniu, a od czasu do czasu słyszał tylko jej tęskne westchnienia. Zapewne wyobrażała sobie, jak wyglądał Festiwal Kolorów. Miał nadzieję, że nie zasmuciła się z tego powodu, że nie mogła w nim uczestniczyć. Specjalnie uważał, by nie powiedzieć czegoś w tylu „Szkoda, że cię tu nie było”, gdyż byłby to dla niej gwóźdź do trumny. Dla niego zresztą też, gdyby Inna się obraziła.
      Przedstawił jej też plany na najbliższe dni. Opowiedział, jak to Andy wpadł na pomysł, żeby pójść na bal u Marii Antoniny. Nie bardzo chciał zdradzić, czemu tak bardzo mu na tym zależy. Wiedzieli jedynie, że kupił również zaproszenie dla Celeste. Chłopak tak się tym przejął, że ćwiczy menueta w każdej wolnej chwili, a na jutro zaplanował wielkie zakupy, znalazłszy wcześniej sklep ze strojami z najróżniejszych epok. Jake był pod wrażeniem jego zdolności wyszukiwania na pierwszy rzut oka nieistniejących miejsc.
       Inna zainteresowała się tajemniczą blondynką, która towarzyszy chłopakom na każdym kroku i najwyraźniej zwróciła na siebie uwagę Andy’ego. Zapytała Jake’a, czy tamten w ogóle pamięta o swojej dziewczynie, która przez trzy dni wylewała oceany łez, a obecnie przesiaduje w jego domu, jakby sądziła, że może wrócić w każdej chwili i nie chciała tego przegapić. Inna zapewniała, że Juliet wpadła teraz w stan dziwnej apatii, wszystko jej jedno, a jej twarz nie wyraża żadnych uczuć. Przesiaduje na kanapie, gapiąc się w jeden punkt, najczęściej zdjęcie, i przemieszcza się tylko do kuchni i łazienki. Trzeciego płaczliwego dnia porządnie się rozgniewała i ta chwilowa złość zmotywowała ją do zrobienia zakupów na cały miesiąc. Inna odpuściła. Przez pierwszy tydzień gorliwie doglądała kobiety, ale widząc, że kompletnie nic się nie da zrobić, przestała przyjeżdżać i zajęła się sobą.
      - Byłaś bardzo dzielna – powiedział Jake, kiedy skończyła opowiadać. – Naprawdę podziwiam, że potrafiłaś się opanować i nie potrząsnęłaś nią porządnie.
      - Tak, ja siebie też podziwiam – zachichotała. – Jake – zapytała po chwili milczenia – myślisz, że Andy z nią zerwie, kiedy wróci?
     - Chciałbym, aby tak było. Chciałbym, aby zwrócił sobie wolność.
 Ten rozdział jest nędznie krótki, dlatego postaram się jak najszybciej wstawić następny. 
Mam pytanko. Bo zwykle jest tak, że ludzie tworzą parringi, szipują bohaterów, spekulują na temat dalszych wydarzeń... Dlaczego tu tego nie ma? XD Brzmi trochę dziwnie, jakbym się czepiała, ale jestem po prostu bardzo ciekawa Waszych domysłów i odczuć co do głównych bohaterów. Dajcie znać w komentarzach. XD
Love you,
Erato

1 | dodaj komentarz

  1. Nie wiem dlaczego, ale część rozdziału skojarzyła mi się z WDHTD z solowej płyty Andsa xD
    Jeśli chodzi o Celeste... Jakoś nie mogę wyrobić sobie o niej jakiejkolwiek opinii xD Jak na razie, chyba, zbyt mało o niej wiem xD
    Szipowanie bohaterów...
    Jakinna się liczy? xdxdxd

    OdpowiedzUsuń